Autor: Maciej Kozak © Opublikowano: 03.01.2021 (aktualizacja 28.07.2021)
Jeszcze pod koniec XIX wieku japońskie władze niechętnie patrzyły na nauczanie sztuk walki na Okinawie. Karate, a właściwie jeszcze Toudi (lub Tode), uprawiano w tajemnicy, nocami, w domu mistrza. Uczniów było zazwyczaj tylko kilku i musieli być zaufani, z polecenia. To się jednak zmieniło na przełomie XX wieku, za sprawą mistrza »ANKŌ ITOSU« .
Legendarny mistrz, uważany za twórcę Karate we współczesnym rozumieniu tego słowa, ANKŌ ITOSU jako dziecko był chorowity, słaby i leniwy. Trening sztuki walki to zmienił. Itosu jako dorosły był potężnie zbudowany, a jego siła była wręcz legendarna. Był uczniem »SŌKONA MATSUMURY« , o którym wspomnieliśmy w »poprzedniej części« .
Około roku 1900 (jedne źródła podają 1892, a inne 1901) Ankō Itosu został zaproszony przez kuratora oświaty Shintaro Ogawę na zebranie z dyrektorami szkół, gdzie wraz ze swoimi uczniami dał pokaz sztuki Toudi. Władze oświatowe doceniły jej zalety i pozwoliły na włączenie jej do programu szkół wyższych na Okinawie.
Na potrzeby nauki w szkołach ułożył cykl pięciu kata »PINAN« o rosnącym poziomie trudności. Z pomocą swych uczniów (m.in. CHŌMO HANASHIRO oraz KENTSŪ YABU, oficera armii japońskiej) treningi w większej grupie upodobnił do musztry wojskowej – stąd m.in. ustawianie w szeregach i kolumnach oraz stałe, uporządkowane etapy treningu. Teraz nauczyciel stawał przed dużą grupą, pokazywał ćwiczenie i odliczał powtórzenia. Pojawił się też system komend (yoi, hajime, yame...). W takiej też formie trenujemy do dziś.

W ten sposób sztuka walki Toudi wyszła z podziemia, choć musiała się zmienić. Wcześniej trenowano przecież w zupełnie innych warunkach. Zamiast codziennej, wielogodzinnej praktyki pojawiły się „lekcje” po kilka razy w tygodniu. Itosu stanął też przed dylematem - czy zachować elitarny charakter praktyki, czy pójść w stronę popularyzacji nowej dyscypliny sportu? Wybrał to drugie. Nie zapomniał jednak o ideach przekazywanych przez poprzednich nauczycieli i nie zamierzał odciąć głębi przekazu, filozofii, która czyni Karate tak fascynującą sztuką.
Ale.
W tamtym czasie (tzn. od 1879 roku) wyspa była już pod jurysdykcją Japonii, jako prefektura Okinawa, a japońskie władze były nieprzychylne propagowaniu Toudi. Uważano ją za niebezpieczną sztukę walki o niejasnym pochodzeniu, a wszelkie wpływy chińskie były w tamtym czasie bardzo źle widziane w Japonii. Itosu wiedział, że w takich warunkach nie da się spopularyzować Toudi (Tode) na głównych wyspach.

W październiku 1908 roku Ankō Itosu napisał słynny list adresowany do japońskiego Ministerstwa Edukacji i Ministerstwa Wojny (według innych źródeł list ten był adresowany do Departamentu Szkolnictwa Prefektury Okinawa, lecz potem został on przekazany japońskim Ministerstwom). Itosu chciał w nim przekonać władze, że Toudi (Tode) jest bezpieczne w nauce i pożyteczne dla społeczeństwa.
Sprytnie rozpoczął list słowami „Tode nie wywodzi się ani z buddyzmu ani z konfucjanizmu”, od razu odpierając ew. zarzut o religijne konotacje. W dalszej części listu zawarł swoje słynne TODE JUKUN, czyli „10 zasad Tode” (wciąż jeszcze nie „Karate”). W liście tym wskazał liczne korzyści płynące z treningu, m.in. wzmocnienie zdrowia, nauka samoobrony, kształtowanie silnego charakteru. List ten jest jednym z najważniejszych dokumentów w historii Karate. Dzięki niemu postrzeganie sztuki walki z Okinawy przez Japończyków zaczęło się zmieniać - na lepsze.
Życiu Ankō Itosu i jego genialnej pracy poświęciliśmy »osobny artykuł« .
Wśród uczniów Ankō Itosu mamy m.in. takie nazwiska jak Gichin Funakoshi, Chōshin Chibana, Chōki Motobu, Kanken Tōyama i Kenwa Mabuni, którzy w kolejnych latach sami nauczali, i popularyzowali Toudi w Japonii (już coraz częściej pod nazwą Karate). Każdy z tych mistrzów miał podobny „rodowód” w sztuce Toudi, ale też i własne inspiracje oraz sposoby na syntezę nauk odebranych od swych nauczycieli. Nie zawsze się ze sobą zgadzali, a w skrajnych przypadkach dochodziło do otwartych konfliktów (np. między Gichinem Funakoshi, a Chōki Motobu). Jednakże warto pamiętać, że mimo okazjonalnych sprzeczek, między mistrzami i ich szkołami dominowała współpraca i wspólna nauka.
Na marginesie...
Mistrzom, których dziś uważamy za twórców poszczególnych stylów nie zawsze zależało na specjalnej odrębności, czy unikalności ich szkół. Owszem, mieli różne podejścia i pomysły, ale dużo ze sobą współpracowali - założeniem było, że sztuka Toudi jest jedna. Nazwy ich szkół często powstawały z powodów urzędowych, politycznych, marketingowych, a czasem nawet przypadkowych! Przykładowo Gichin Funakoshi nie wymyślił nazwy Shotokan. To jego uczniowie nazwali w ten sposób jego pierwsze dōjō, zawieszając szyld z napisem "shōtō-kan", czyli "Szkoła Pana Shōtō" (Shōtō to był pseudonim literacki mistrza Funakoshi). I tak się przyjęło!
Niestety do nauczania "nowego Toudi" zaczęli się też brać ludzie bez przygotowania i wieloletniego treningu, samozwańczy mistrzowie, których główną motywacją był zarobek i uznanie. Można by ich nazwać prekursorami tzw. "McDojo"...
Był początek XX wieku. Toudi (Tode) zmieniało się w szybkim tempie, podobnie jak świat wokół. Współczesne problemy wymagały współczesnych rozwiązań. Nową rzeczywistość trzeba było uporządkować.