with Brak komentarzy

Autor: Andrzej Kozak © Opublikowano: 05.05.2021


W wielu stylach Karate uchodzi za najbardziej zaawansowaną i najtrudniejszą formę. Niektórzy wręcz mówią: „ostateczne kata”. Niebezpodstawnie.


Zacznijmy od nazwy.

Suparinpei (壱百零八Su-pa-rin-pai). Jak w przypadku wielu innych nazw kata jest to liczba - 108 - równie wyjątkowa jak sama forma. Jednocześnie z nazwy można wywieść tezę, że Suparinpei to ukoronowanie, podsumowanie praktyki innych kata: Sanchin (3 starcia), Seisan (13), Seipai (18), Sanseiru (36), Useishi (54). Podwojone 18 to 36, a potrojone 36 to 108. W buddyzmie mamy 108 pragnień, namiętności, których człowiek musi się pozbyć. Ale także 108 doskonałych cech Buddy, 108 tradycyjnych pokłonów. A w japońskich świątyniach buddyjskich na Nowy Rok gong uderza 108 razy. Trop buddyjski ma sens. Wymienione formy prawdopodobnie wywodzą się z klasztoru Shaolin, a potem ewoluowały, m.in. w stylu Białego Żurawia. Istnieje też paralela z inną słynną formą - Useishi (Gojushiho) to 54, tak jak 54 litery alfabetu sanskryckiego, a każda ma dwa aspekty, czyli w sumie 108...


Liczba 108 jest wyjątkowa.

W Chinach istnieje legenda o bandzie 108 wojowników, którzy w XVII wieku okradali bogatych i dzielili się łupem z biednymi, niczym Robin Hood lub Janosik. Na tym nie koniec. W „Bubishi” jest mowa o 108 punktach wrażliwych na ciele człowieka. Na Dalekim Wschodzie i w Indiach 108 to „liczba doskonała”, szczęśliwa i magiczna. W hinduizmie Kriszna miał 108 wyznawczyń gopi. Opiekunów Sziwy było 108, więc do modlitwy i medytacji używa się malów ze 108 koralików... 108 to także wyjątkowa liczba w samej matematyce. Iloczyn trzech pierwszych liczb naturalnych podniesionych każda do potęgi własnej (jeden do pierwszej razy dwa do drugiej razy trzy do trzeciej) daje 108... W jedenastu „trojkach pitagorejskich” znajdziemy 108. Uff...



Przejdźmy do historii.

Wydaje się, że kilka systemów chińskich miało w swym kanonie formę o magicznej nazwie 108. Jedną z nich KANRYŌ HIGASHIONNA (1853-1915) poznał od słynnego mistrza RYŪ RYŪ KO podczas swojego pobytu na kontynencie w latach 1873-1879. Obok innych słynnych form (Sanchin, Seisan, Sanseiru). Istnieje jednak przekaz, że już kilka lat wcześniej, w marcu lub kwietniu 1867 r. na Okinawie odbył się duży pokaz sztuk walki oraz sztuk pięknych San-Ru-Chu Narabini Shogei Bangumi z okazji pożegnania ostatniego chińskiego konsula (sappushi). Otóż niejaki Peichin Chikudundon Tomimura (przypuszczalnie uczeń Seisho Aragaki'ego) wykonał na tym pokazie kata Suparinpei. Stąd wniosek, że być może Aragaki wcześniej będący uczniem Ryū Ryū Ko znał tę formę.


Ale to nie koniec tajemnicy.

Podobno jeszcze wcześniej w chińskim osiedlu Kumemura na Okinawie praktykowana była forma Pechurin (108) o trzech stopniach trudności zwanych jodan, chudan, gedan (jap. górny, średni, dolny). Syntezą wszystkich trzech ma być wielka forma Suparinpei albo też przetrwała tylko najwyższa, a pozostałe zaginęły w pomroce dziejów. Zapewne Kanryo Higashionna wprowadził wiele autorskich zmian. Przede wszystkim zamienił otwarte dłonie na okinawskie pięści. Ale w Suparinpei widzimy też fragmenty znane z kata Sanchin, Seienchin, Seisan, Sanseiru. Rodowód z Shaolin jest widoczny: ślady Białego Żurawia, Stylu Tygrysa, własna kreacja Higashionny także.


Kata = styl walki?

Mówiąc o chińskim rodowodzie kata, często zapominamy o jednej ważnej sprawie. Pojęcie kata (formy) jest w zasadzie czysto japońskie. Wskazywanie na chińskie pierwowzory nie jest do końca słuszne. W dawnym Kung-fu nie było takich pojęć, jak „forma” i „styl”, a właściwie oba te pojęcia były splecione. Uczyć formy znaczyło uczyć stylu, ponieważ dany styl miał jedną formę. Z kolei nauka walki oznaczała naukę Quan-fa (Sztuki Pięści). W formie (hsing) zawarta była idea Quan-fa. Niezależnie więc od chińskich wzorów możemy śmiało przypisywać autorstwo kata konkretnym mistrzom Karate.


Suparinpei to przede wszystkim kata stylów Gōjū-ryū i »Shitō-ryū« (oraz szkół pochodnych). Różnice wersji są bardzo niewielkie. No cóż, obaj założyciele stylów, Chōun Miyagi i Kenwa Mabuni, byli uczniami Higashionny w tym samym okresie. Byli też bliskimi przyjaciółmi i często razem trenowali. A skoro już o tym mowa, to i my ruszamy na trening.